W CIENIU OGRODU
pomiędzy światem a nami
może przechadzać się mrówka
igłę jałowca jak pikę
zuchwale może sobie nieść
w pałacu czeka ją musztra
wyżej zielone warkocze
psotnie szamotać będzie wiatr
słońce upinać żywopłot
gronami dzikiego wina
aż dziw iż nie połknie ich skwar
jest i modrzew strażnik chłodu
pod skrzydła przygarnął pliszkę
księżyc zwiedza toń ogrodu
utuli ich śpiewem do snu
w powietrzu skrzą się robaki
spadł na ziemię podniebny trzos
tylko my jak te ślimaki
na grzbiecie dźwigamy swój los
(29 sierpnia 2011)
Przyroda bywa dużą pomocą dla nas w postrzeganiu siebie i otaczającego nas świata. Czasami okazuje się schronieniem dosłownie i w przenośni 😉 Można się od niej sporo nauczyć i wyciągnąć sporo cennych lekcji. Stanowi otwartą księgę 😉 Wiersz z 2011 roku, a nadal wpisuje się w nasze losy, takie to ponadczasowe.
OdpowiedzUsuńWiesz, znalazłam trochę starych wpisów. I następny mam już w przygotowaniu. Według mnie jest taki specjalny. Zobaczysz ile się zmieniło przez te kilkanaście lat, a może nie? Ciekawe czy się spodoba? Pozdrawiam!
Usuń