Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 stycznia 2024

Dualizm










Uwierzysz i rozdźwięk się skończy,

wojenna kurzawa ustanie.

Umilknie niepewne rozchwianie,

gdy chwila się z chwilą połączy...


W rytuał na wpół boskich stworzeń

 odbiciem zwierciadła łechtany.

 Ze śmiechem mew i śpiewem piany,

szalone przetoczy się morze.


(28 grudnia 2011)


czwartek, 25 stycznia 2024

Haiku na przedwiośnie I

***

 na polach lód

na rzece kra

od słońca mięknie serce


***

kropla w kroplę

stuk puk w parapet

topnieją sople


***


za oknem świat

w kąpieli z dżdżu 

i wszystko drży


***


na drzewach mech

bezlistny las

 zielonym okrył się milczeniem





***

wesołe wróble

zmieniają gałązki bzu

w zaklęcia miłosne


***

pierwsze spojrzenia

jak pierwsze kwiaty

zachłanne ręce 


***

 

zaloty słomki i piórka

młode pędy 

 uwiły gniazda


*** 


poniedziałek, 22 stycznia 2024

CIEPŁO – ZIMNO



Rozsądek starannie binokle włożył.


Nakazał dniom dozować przyjemności.


Przegryzł usta w misterny wiersz się złożył,


Nim z cichym chłodem przybyły trudności.



Już dziki gon jest w sercach zaprószony,


Kolejnym spojrzeniem, tą myślą jasną.


Już w niebiosach płoną gwiezdne neony,


Nim wszystkie w wiekuistej ciszy zasną.


 

Ten bezmiar czułości płoszy demony,


Szybuje z wiatrem, przegania obłoki,


Bezcielesny duch w materię zrodzony.


 

 Z nurtem skojarzeń miękko spływa w życie,


Zwyciężając nocy bezwzględne mroki;


Kołysze w piersi siostrzane odbicie.








piątek, 19 stycznia 2024

Lustro

 


jaką odda przestrzeń

jaką treść wyłowi

 z mroków  z mgieł przeszłości

przyszłość całkiem nową 

co się zdarza właśnie

nieczułym maszynom

ludziom litościwym

z czołem pochylonym

z westchnieniem na ustach 

z blaskiem w kącie oka

lekkich chwil wspomnienie

wnętrza w odbudowie

wizerunek własny

 wiary pełne piersi

pieśni jak sztandary

przyszłych dni

 nie skruszy

losu znój 

mapa dróg

ciężar stóp

 serca żar

życiem obdarzeni

sobą odurzeni

 w siebie zapatrzeni

bez końca

kiedy znów powrócą

lub na zawsze zgasną



zdjęcie lustra z Internetu


Lubicie antyki?


środa, 17 stycznia 2024

A na pola śnieg zawiewa



śniegiem zawiewa

ucisza pola 

mroźna ulewa

czyśćcowa pora


usypia trawy

kurz i szarady

w olbrzymich zaspach

toną szkarady


 w ruchomych wydmach

 białych od myśli

nieczuła zima

sen co się przyśnił










niedziela, 14 stycznia 2024

W SŁOŃCU



  W marzeniach sennookie słońce

refleksami niebiosa pieści,

Kąpie w mleku sady kwitnące;

W smugach pól kłosami szeleści.

 

Wygniata w trawie czułe ślady;

Śle feerie barw w pejzaż ponury;

Z wolna muskając odcień blady

na styku ubrania i skóry. 



I jak gdyby nigdy nic jadę sobie do pracy,
 a tu taki efekt halo 😇 dało słoneczko.




poniedziałek, 8 stycznia 2024

Ty, ja, oni

 Gdzieś za rogiem

wciąż toczy się walka,

 choć wcale jej nie widać,

ponieważ przebieg tych bojów jest ukryty.

Nie widzisz

 rozerwanych ran, 

pocisków złożonych z upokorzeń,

niesprawiedliwych, 

zbyt gorzkich

 do przełknięcia słów

i łez cierpienia.

 Przezornie by uniknąć

 dalszego rozlewu krwi, 

odnajdujesz azyl w sobie,

zaciśnięte palce 

składają się w pięść

i uderzają w pierś

potwierdzając winę

i pieczętując wynik potyczki

którą wygrywasz,

 wytoczywszy samemu sobie. 






Czy Wam też szkoda chować świąteczne dekoracje? Moje światełka i donice ze stroikiem zostawie najdłużej jak tylko możliwe. :)

niedziela, 7 stycznia 2024

Haiku zimowe

 ***

Zapadła cisza,

za oknem mróz.

Ogień opowiada nam  bajki. 

***

Wczesne popołudnie,

Na gałązkach drzemie wiatr.

-Zmarzła tarnina.

***

Pochmurne lustro,

w tle łabędzie w milczeniu,

opuszczają staw.

***

Gdziekolwiek idziesz,

Nowe drogi odkrywa świat...

-Niebo jest wszędzie.








czwartek, 4 stycznia 2024

Wiedźmińskiego terminatora przypadki - XVII

 Wędrowanie od wschodu do zachodu słońca mocno Żywię utrudziło. Blisko wieczora zaczęła więc szukać miejsca, gdzie by mogła bezpiecznie przenocować.  Zwykle było to legowisko złożone z suchej trawy na leśnej polanie. Kiedy padało, musiała postarać się bardziej. Wówczas  szczelina w skale lub naprędce zbudowany szałas stawał się jej pałacem. Nie przywiązywała się jednak do tych wytworności, porzucała je bez żalu i szła dalej. Bywało, że krajobraz był jednostajny, a niekiedy zmieniał się wraz z porą dnia. Innym razem musiała zboczyć z drogi omijając zawalony przez osuwisko szlak lub przedostać się na drugi brzeg rzeki. Czasem przez cały dzień nie widziała żywej duszy, innym razem przedzierała się przez zatłoczone gościńce.  Mijała lasy, pola, pastwiska. A za nią, nie wiedzieć czemu i po co, wędrował również kosmaty bies - wielki smakosz i koneser bobu - Belzebób.  Żywia jakby to przeczuwała, lecz nie odganiała go wcale. Wydawało jej się nawet, że czarci pomiot się jej lęka. No bo niby czemu tak się  skrada ukradkiem, miast zdradzić: o co mu właściwie się rozchodzi? A i w towarzystwie się przecie lepiej podróżuje.

 Przekraczając rzekę, zobaczyła młyn i osadę nad ogromnym jeziorem, którego brzegi porastała pałka wodna i tatarak. Od razu poznała, że mieszkańcom wioski dobrze się powodzi. Pokryte trzcinową strzechą chaty zdobiły malowane wzory przedstawiające podwodne stworzenia i rośliny, a okiennice pokrywała rybia łuska. Między jedną, a drugą zagrodą, na ścianach domów, opłotkach oraz przeznaczonych do tego skrzyżowanych tyczkach, suszyły się rybackie sieci. Wiedźma weszła w ten labirynt i ruszyła ku karczmie, ażeby tam się za robotą i noclegiem rozpatrzeć.

 W tym czasie gdzieś na środku jeziora pojawił się mroczny cień, a w głębinie coś się zakotłowało. 

W wiosce było wielkie poruszenie. W tę najkrótszą z nocy wszyscy wylegli nad jezioro. Byli tam drobni rzemieślnicy, w tym kowal, okoliczni chłopi i rybacy z rodzinami, poławiacze bursztynów i pereł, oraz flisacy. Wszyscy z pochodniami z przejętymi twarzami spoglądali na pomost, na którym żerca szykował ofiarę przebłagalną. 

- Co tu się odbywa? - myślała gorączkowo Żywia dołączając do reszty.

Tymczasem z jeziora wynurzył się olbrzymi i oślizgły, półnagi wodnik. Przez zgromadzonych przeszedł szmer i trwoga. Oczy miał wielgachne, zimne i rybie, włosy długie i niechlujne, skórę zielonkawą na niej wypustki, błony pławne między palcami.

Żerca podszedł bliżej trzymając w jednej ręce koguta, w drugiej postronek z młodym koziołkiem na jego końcu. Zwierzę zapierało się kopytkami o deski pomostu najwyraźniej przeczuwając fatum jakie nad nim wisi. 

Ale wodny potwór nie zamierzał przyjąć przygotowanych dla niego darów. Wzburzył tylko wodę i odgrażając się zapowiedział, że powróci nazajutrz wziąść sobie dobrowolnie lub pod przymusem kobietę za żonę. Po czym zapadł się w szlam, a woda za nim złowieszczo zabulgotała.

Ludziska zlękli się okrutnie. Nikt bowiem nie chciał oddać swej baby, ani córki temu potworowi za żonę.

c.d.n.



Iwan Biblin - Wodnik 

rycina z netu.

poniedziałek, 1 stycznia 2024

Zachwyty


źrenica słońca

bezkres zawiera

niebo bez końca

motyli pean 

w kwiatach kąpieli

ulewy lament

 ziemskiej gardzieli

wydarty diament