zwolnij zabrzmiał ptasi trel
popatrz na mnie w górę
oddychamy pięknem słów
poczuj jak ta chwila trwa
kamienie niezgody
dawno porwał rzeki nurt
jałowe monolity
w tyglu słońca urosły podniebne ogrody
zakwitły kwiaty wyrosly chwasty
wydały plon
spolegliwy zstępującym deszczom
podległy powietrznym prądom
drzewostany wyżej i wyżej wstępują
ku wieczności
ku uciesze dobrotliwych rąk
płoży się w rzędach warzywnik
zaledwie kwartał
i rozpocznie się wielkie odliczanie
wspólne krzesanie ognia
wspólne siebie otulanie
wspólne zachowanie podskórnego ciepła
sennie drga powieka pod wrażeniem snu
letni ślad pościeli po przebudzeniu
zwolnij o życie moje
zatrzymaj w uścisku
omdlały z wysiłku sad
żyjątka przecinające powietrze
mruczenie niestrudzonych pszczół
najbliższe koniunkcje sfer
najdalsze podróżowanie
nim rozgrzane dziś drogi
pokryje biały kurz