WIANKI
(12 czerwca 2009)
W tej krainie polami złoconej,
gdzie w rubieżach toni niezmąconej,
brzęcząca niosła się orkiestra...
Tam, gdzie kwiecia rubiny, szafiry;
rozrzuconych niedbale maestria,
-sklepienie rozjaśniły luksfery…
Gdy mrowiem świateł bór zabłysnął,
A poczciwy sierp na warcie przysnął;
rycerz wstępował w kniei odmęty…
I gęstą ciszę sowa poruszyła;
Wojak drgnął głosem puszczy muśnięty…
Cóż go tam wiodło? Zła – czy dobra siła?
Kto żyw zmierzał przyjrzeć się dziwnościom:
-Tańczących kołem, młodych radościom,
-Konturom ciał, co żagwie paliły,
-Ogniom tworzącym dym, opary;
Do nich wiedźmy zioła wrzuciły,
W przestwór uleciały senne mary.
I kłębią się skrzydlate widziadła,
szybując wokół ludzkiego stadła.
Rusałek, wiłów, topielic okręgi;
-Uściskiem cudnym – tłoczą się w głębinie.
Chmurnych płanetników, obłocznic wstęgi;
-Girlandów rozwiane zatracenie.
O zmysły człowiecze wnet poszły w bój;
-Latawców, południc, mamunów rój.
Żołnierz ocknął się nagle bezdechem…
Czekały go upiorne przestrogi:
Jęk zabrzmiał – powtórzył się drzew echem…
-”Bacz dziewki z wiankiem dzikiej urody…”
Po chwili znikły w dali, na bagnach,
przy wianków kąpieli dźwięcznych nutach.
-”Zdawało się – winem upojony”;
-Myślał chwat, w ślad pochodni zdążając;
Kiedy szklistym nurtem ukojony,
-Nadobny zwój kwiecisty chwytając.
Przed śmiałka oczy, sen to - czy jawa?
Zjawia się postać wiotka, rudawa;
Licem rusałki – groźnej urody.
Cienistych rzęs, błękitne spojrzenie.
Poświata, ciepło – gdy wokoł chłody,
I scałowanych ust okamgnienie…
Odeszli na skraj lasu, w ostępy;
Gdzie bylicy rozkołysane kępy.
Szeptając gąsiorek mu podała,
-”Jest polana, gdzie kwitną paprocie”;
-”Tam bies skarbów swych strzeże.” – dodała,
Wabiąc dotykiem sylwetki kociej.
W głębi lasu jaskrawe odblaski;
Mgłą osnute czarcie trzaski.
Rycerz zerwał kwiat czarodziejski;
Znikła czeluść, poszły precz demony.
W jasyr wzięty choć hardy i męski.
Wdziękiem panny, czy chwili olśniony?
Przepadł wojownik w nowe doznanie;
W to dzierlatki zalotne kochanie;
Wśród baldachimów sosnowych łoże.
W alkowę, w ożywione posłanie;
I przy dziewce niezwykłej, a hożej;
Zapadł w mrok, w roskoszne letnie spanie…
Rankiem obłąkania obudzony;
-”Cóżem ja zrobił wczoraj szalony?”
Jak tu zaszedłem? Umysł zmącony!
Fałszywy trop, błądzi, zapomina;
Szukając znaków, złudą goniony;
Ni skarbu, ni dziewczyny, ni wina…
Nastrojowe zdjęcia w sam raz do pełnego czarów i atmosfery dawnej baśni wiersza. Pięknie! Dziekuje za zaproszenie. Cieszę się, że mogłam tu zajrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:-)
Witaj Olgo! Łączy nas poezja i ogrody. Mam nadzieję, że będziemy się wzajemnie odwiedzać. Pozdrawiam!
UsuńUrocze, przeurocze :) Dosyć mocno przypomina mi to obraz, jaki kiedyś miałem w głowie, a który okazał się zaczątkiem Polanki..
OdpowiedzUsuńJa od wczoraj jestem taka nabuzowana i podjarana, że nie wiem!
UsuńPamiętasz jak narzekałam, że straciłam wpisy ze starego bloga na onecie? Otóż ja je odnalazłam w odmętach internetu! Nie wiem jakim cudem? Okazuje się, że większość zarchizowano. Teraz jesteście na mnie skazani. :) Mam materiałów na kilka lat i jeszcze w głowie się roją. Trudno! :)
witam serdecznie MaB :)
OdpowiedzUsuń..przyjemnie jest wpaść do Ciebie z rewizytą, przeczytać ciekawe opowiadanie wierszem z pięknym opisem natury.. urocze zdjęcia ;)
- pozdrawiam ciepło i serdecznie :)
Witaj! Bardzo dziękuję za wizytę i zapraszam na przyszłość! Pozdrawiam!
UsuńMe gusto el poema Te mando un beso. Enamorada de las letras
OdpowiedzUsuńGracias, muy amable. Siempre he querido aprender español. Saludos.
UsuńAle niesamowita 'wiankowa' historia 😉 To wyjątkowe pisane słowo, takiego co już dzisiaj nie uświadczymy 😄 Ale tak się w kręciłem, jak w dobrą powieść. Świetne, no i że w ogóle przypilnowana całość. Szacuneczek, pozdrawiam! 😀
OdpowiedzUsuńTaką miało się wenę dziką onegdaj, że wszystko ciurkiem spisywałam, jakby ktoś dyktował. Może jeszcze zawita do mnie, kto wie? Chyba, że się obrazi i koniec. 😉
Usuń