W niebie…, to musi być szalenie nudno.
Stały bywalec odludzia zamilkł,
po czym upił drżący księżyc z kufla piwa.
W niebie…, to anieli ust nie domykają,
pewno z nudów ciągle ziewają – śmiał się.
Nad ranem godzinki do baniek na mleko zlewają…
W niebie…, to jeden drugiemu rozczesuje
zlepione od nieziemskiej słodyczy skrzydła.
Chmury jak w saunie parują, aż ciężko oddychać.
W niebie…, nie masz czasu na literaturę piękną.
A poezja? To wróg najpierwszy! Jest jak lubieżny wąż,
co z ust wypełza i cherubów do złego wabi.
W niebie wszystko jest jasne i proste,
nie ma w nim skazy, tęsknot, ni światłocienia,
sam nie wiem… A może takiego nieba nie ma?…
17 marca 2010
Jedyna nadzieja, że każdy dostanie się do takiego nieba, jakiego oczekuje, jakiego pragnie. Inaczej to nie miałoby sensu. A przecież my, ludzie, chcemy we wszystkim dostrzegać jakis sens, jakąś sprawiedliwosc. Cóz, może sie wszak okazać, że oc innego nasze "chcenie" a co innego rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńA Twój wiersz leciutki jest jak chmurka a do tego filuterny i miły w czytaniu a jednoczesnie dajacy powód do namysłu!:-))
Bardzo mi miło Olgo, że Ci się podobał. :) Jak tam jest nikt tak naprawdę nie wie, być może się przekonamy kiedyś? Póki co urządzajmy swoje niebo na Ziemi. Pozdrawiam, życzę miłego dnia!
UsuńWolałabym, żeby jednak miejsce na poezję w niebie było. I koniecznie na zwierzęta.
OdpowiedzUsuńW moim i Twoim niebie będzie!
Usuń