-Ktoś ty? Wiedźma? A wracaj skąd żeś przyszła! Pełno tu takich jak ty! Nakładają na głowy cudaczne kapelusze, długie kiecki i peleryny. No i ten nieodzowny kawał drewna na kształt miotły, różdżki i łaszące się do nóg chowańce! Kładą prostym ludziom do głów różne różności, głównie nieprawdę, nie dbając o porządek Czwartego Wymiaru. Nie skreślam ich, nie mówię, że nie… Przychodzi czas, że i przydać się mogą; gdy trzeba będzie rozczynić urok, kiedy zwierzyniec dajmy na to parchów dostanie, albo jałówka zaprzestanie dawać mleka. Lecz magija, którą parają się kobiety jest organiczna, jest intuicyjna i żadnej nie ma w niej logiki. Ma więcej wspólnego z siłą natury i potęgą żywiołów, niż z aktywnym kształtowaniem rzeczywistości według swego zamysłu – taką magiję uprawiają jedynie słuszni czarodzieje! Nie znające sprzeciwu spojrzenie skupiło się na sylwetce dziewczyny wyczekując jakiejś jej słabości, choćby kroku w tył.
-Trudno tobie pojąć te prawidła, co? -Wobec tego powiedz, co przeszywa wszystko co żyje? – nieoczekiwanie spytał alchemik. Żywia wyciągnęła przed siebie dwie ręce. Wnętrze jednej skierowała ku dołowi, drugiej ku górze. Skupiła się zmrużywszy oczy i nagle między dłońmi przemknęła smużka bladoniebieskiej energii. Starzec zamilkł. -Niewiarygodne! – zdumiał się. -Kto cię tego uczył?
-Nikt – odparła – tylko sobie wiązkę mocy umyśliłam – odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna - a ona się zmaterializowała.
W powietrzu czuć było napięcie. Alchemik poczuł podniecenie i zaciekawienie:
-Może to i lepiej? Nad tą siłą trzeba koniecznie zapanować! Dobrze, żeś uczyniła, żeś do mnie przybyła! Jako prawy obywatel i patriota oraz na wzgląd i dla dobra populacji Swornej, pomogę ci! Bowiem nie chciałbym być w skórze chłopa, który wziąłby cię za żonę – odparł zgryźliwie. Zrazu poszedł na zaplecze i po krótkiej chwili przyniósł ze sobą kawałek zjedzonego przez mole, brunatnego koca. -Pościel sobie, gdzie tam uważasz. Rano wrócę i sporządzisz swoją pierwszą tynkturę – uśmiechnął się wychodząc, a dzwonek u drzwi zaśpiewał mu radośnie na pożegnanie.
Żywia podeszła do okna i odprowadziła wzrokiem postać alchemika. Na parapecie obok różnobarwnych, szklanych flakonów wypełnionych przeróżnymi miksturami oraz zwojów pergaminu wisiała podobna do zeschniętego liścia poczwarka. Jest tak ciepło, zdąrzy jeszcze polecieć. Przez szybę zauważyła, że uliczki stopniowo pustoszeją, a zarysy budynków niczym zamki z piasku rozmywa chmurna fala snu. Młoda wiedźma poczuła się znużona. Naciągnęła na siebie koc i zasnęła na wzorzystym kobiercu. Wiedziała, że jutro wstanie nowy, lepszy dzień.
cdn.
Terminatorka u alchemika...Pięknie. Niech sie dzieje magia!:-)
OdpowiedzUsuńMoże trochę podziałają. Zobaczymy. Czas pokaże. :)
UsuńThis is interesting
OdpowiedzUsuńhttps://www.melodyjacob.com/2023/10/8-accessories-you-need-to-complete-any-outfit.html
Thank you for visiting my blog! 🙂
Usuń