Spłoszone skrzydło nabiera oddechu:
porzuca przystań drzew - im wyżej tym lżej
znaleźć malachitowe gałązki brzóz
dalej szumiących girlandów jest więcej…
Nie sposób policzyć zachwytów, już moc
rwących potoków myje kamienny brzeg;
chwytniki mchu i paproci łaskoczą;
przez liść łopianu mknie żukowaty zbieg…
Pachniesz gęstwino wiecznych nut zielenią…
Igliwia grzebieniem troszczy się sosna:
-Wiesz? Wiele drzew zmieni barwę jesienią.
-Z kołyskami babiego lata w ostach…
-Słońce przygaśnie lecz tlić się będzie w snach.
-Gdy chłód przyjdzie, a z nim cierpki smak rozstań.
(6 lipca 2010)
Pełnia lata jest OK, gorzej z końcówką. Wtedy robi mi się okropnie źle.
OdpowiedzUsuńWczoraj zdałam sobie sprawę, że nam tak lato ucieka i koniecznie trzeba się spieszyć i odbyć te swoje upragnione podróże, pójść na basen, etc. U nas szkoła zaczyna się w połowie sierpnia!
UsuńFRAU! Ale! W tym roku nie mam pierwszej po wakacjach rady w moje urodziny - cud!!!
UsuńO masz! Szybko biegiem marsz zameldować cud na moim blogu!
UsuńTo cudownie! 😀
UsuńI cudnie :-)
UsuńSympatyczny, letni sonet. Jak zawsze, zgrabnie ubrałaś w słowa tętniącą życiem przyrodę.
OdpowiedzUsuńDziękuje Mirku za miłe słowa. Pozdrawiam.
UsuńHermoso poema. El verano y el paisaje inspiran, Tus versos son muy bellos.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias por cada palabra amable.
UsuńW Gdyni, gdzie jestem jest zimno i pada. Jak dla mnie słabo - 16 'C. Babiego lata brak, a temperaturki rodem z października.
OdpowiedzUsuńJoasiu, a jakie są prognozy? Może warto poczekać?
Usuń"znaleźć malachitowe gałązki brzóz" - świetne zestawienie!
OdpowiedzUsuń"Pachniesz gęstwino wiecznych nut zielenią…" - i tutaj zachwycił mnie ten wers, bardzo mi się podoba!
Bogactwo zieleni, kolorów i zapachów latem, to uczta dla wzroku i uszu 😃 Pozdrawiam! Masz kawał dobrych tekstów sprzed lat, nic nie straciły na aktualności 😉
Właściwie to ciągle je poprawiam. Dzięki za odwiedziny. 😀
Usuń