Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 19 września 2023

Wiedźmińskiego Terminatora Przypadki - A to było tak... cz.I



-Rózeczką dupsko przetrzepie! Ty znajdo parchata! - wrzeszczała babka. -Ino byś w woluminach siedziała! – gestykulowała gniewnie.  – Maciorka od rana głodna! Kartofli miałaś nakopać, kiedym w Gródku bawiła! Czekaj no! - dziewka zerwała się z taborka blada jak młynarczyk po krzepkiej robocie. Rozwścieczona stara chwyciła mietłe i dawaj za własną terminatorką ganiać. – To ja cię pod dach przygarnęła, do zawodu przysposobić  chciała… -Schedę zostawić… - sapała. -Czekaj no! I dawaj ździeliła młódkę po głowie – Zaraz cię nauczę szacunku do starszego pokolenia! -Ty darmozjadzie! Ty iluminowanych stronic latawico! Oniemiałe z przerażenia chuchro ledwo z chałupy zwiało i pędem wiedźmińskie imperatywy wykonywać .  -„Dziwne” – pomyślałby obserwujący zdarzenie powsinoga.  – „Dziewka na pierwszy rzut oka, bez problemu dałaby babci radę, a się posłuchała...”. – O jakżeś naiwny! Zezowate szczęście miałbyś, jeślibyś z życiem uszedł! Babka była największym wiedźmakiem o jakim okoliczny gmin od wiek wieków słyszał. Nawet najstarsi w siole nie mogli wiedzieć, ile ona może mieć właściwie lat? -Samorodek – można by rzec. -Czarny diament na zwykłym klepisku znaleziony. Co ciekawe, babka nie tylko sterowała z ukrycia losem prostego ludu, ale siedziała nie gdzie indziej jak w jednej  z najznamienitszych ze znamienitych lóż - w Wiedźmińskiej Loży Szyderców: "Bezprawie i Niesprawiedliwość". I to jeszcze było nic! Piastowała tam zaszczytne stanowisko - jaśnie prezesa nad prezesami, być może dlatego, że wredna była za dwie, ale może i dlatego, że jak kto ją bliżej poznał, to wiedział, że niesprawiedliwa była jednako.  Cichaczem nazywali ją ”Kurzą Łapką” i wcale nie bez przyczyny.  Prawda to była powszechnie znana, że drób lubiała w zamian za usługę przyjąć, jednakże z inszego powodu przydomek  ten się wzion. Stara wyhodowała na swych pokurczonych od warzenia tajemnych mikstur rękach okazałą kolekcyję kurzajek. - Trudno, swoje muszę ścierpieć - zadumała się Żywia. -Nijakich przypadków ni ma, a jak się uczyć, to ino od mistrza, a nie od jakiejś skośnookiej podróbki zza siedmiu mórz. Żywia, przekroczyła z pełnym cebrzykiem próg chlewika, a do jej nozdrzy dobiegł zapach trzody. -Masz tu, podjedz sobie – odezwała się do, bądź co bądź obrażonej, bo głodnej, maciorki. – Prosięta skakały radośnie. I kwiku było co niemiara. - Sianka wam pościele – dodała, jakby chciała zwierzyniec udobruchać. I chcąc umilić sobie żmudne obrządki  recytowała z pamięci recepturę:

-Sproszkowane ucho gacka, ptasie mleko, wilczełyko…

Bała się, że babka w afekcie jaki czar na nią rzuci, toteż prędko z maciorką się uwinęła, wzięła wiadro i polazła z motyką na poletko za stodołę nakopać ziemniaków. Widziała już babkę w akcji nie raz... Na wiejskim festynie w Gródku wpierw kibić wyszczupliła, a pstrykając w palce naraz włosy przyczerniła, lico wygładziła, a na koniec oczy - kocim błyskiem zapaliła…  I tak se chłopów wokół palca zakręciła, że nie dość, że darmowych drinków ilebądź popiła, to i z kufla choćby łyka każdemu uchyliła, śpiewając przy tym i siadając chłopom na kolana. Ponoć użyła tej nocy nie z jednym, a taka wesolutka wróciła, że  Żywia myślała, że z samym księdzem pogodzona, ale gdzie tam…

Och chciałaby  Żywia taki tupet mieć, chciała! Nie tyle o piwo tu chodziło, ani o tych chłopów nawet, gdzie tam… Chodziło o to, że babka robiła ino to, co za słuszne uważała i nikt jej w tym przeszkodzić nie potrafił. Nikt. Nawet miejscowy kaznodzieja.

Tak się Żywia znowu zamyśliła, że kopała, i kopała, i miast kartofli, wielką drewnianą skrzynię wykopała. Zaciekawiona gmerać przy niej zaczęła. I bach! - wieko odskoczyło. Kufer wcale zamknięty nie był! -O rety! - wyrwało się dziewce. - Wewnątrz są schody! Zrobiła krok, potem jeszcze jeden, i zeszła niżej, i jeszcze niżej… Musi to zejście do jakiej tajemnej piwniczki prowadzi? Wokół pełno było omszałych gąsiorków, okurzonych kompotów, ogórków kiszonych i inszych różności, ale ona niczego nie kosztowała, tylko jeszcze niżej poszła.

cdn.




22 komentarze:

  1. Good photographs of the little animals inside the place. When I was child my grandfathers had a garm, with pigs, chicken, cows, It is a lot of work daily and all hours too. Have a nice day.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for visiting and commenting. I met these little pigs last time when I was on the farm. In the USA we have fall fests organize on the farms with harvest celebration, with farmstand, entertainment, petting zoos and much, much more. In the season is a very popular attraction where you can spend nice time with friends or your family.

      Usuń
  2. Piękny język, ciekawa historia, a warchlaczki na fotkach słodkie po prostu... wycałowałabym :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Polu. Historia taka trochę z humorem ma być, ku pokrzepieniu serc. A te świnki spotkałam na farmie. Śliczne prawda? 🙂🤩🥰

      Usuń
  3. Lovely language and rich historical context.
    https://www.melodyjacob.com/2023/09/how-to-style-uoozee-loose-wide-leg-pant-and-off-the-shoulder-blouse.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Me gusto el relato. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  5. Me gusta mucho el relato. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ¿Por qué nos gusta la fantasía? - Porque en ese mundo no hay límites. Besos.

      Usuń
  6. Te prosiaki, to na rożen, czy w innym celu są hodowane? Różne rasy widzę.
    Po tych schodach ostrożność nie zawadzi, a nuż to ukryte stare szambo jest?
    Na kurzajki najlepsze jest jaskółcze ziele.
    przezorny Janek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosięta biorą udział w wyścigach na farmie, ale jak ja byłam, to akurat odpoczywały. Jeśli szambo, to trzeba je oczyścić, inaczej w nim utoniesz. Nic na to nie poradzę. Tak po prostu jest. Myślę, że babka pewnie zna zastosowanie tego ziółka, ale umyślnie zostawiła te kurzajki. Taki ma styl🧙‍♀️ czarodziejski.

      Usuń
    2. Biedne stworzenia. Wyścigi, rekordy, anabole. Zakłady i kasa. Świństwo z tymi prosiaczkami. Mięso niezdatne do spożycia, a żywot krótki i chemiczny.
      Dziewka utonie, jak trafi na szambo. Chyba, że zejdzie do tajemniczej groty i posiądzie władzę nad Światem za sprawą ....
      ???
      Gorzej, jak będzie to ziemianka ze zgniłymi kartoflami.
      przezorny Janek
      p.s. będzie konkurs zgadywanek?

      Usuń
    3. Jakie biedne stworzenia? Te świnki to celebrytki. :P Sam byś chciał takie życie wieść. Na razie konkursów żadnych nie będzie. Dzieje się. Pomysły są. Jest pisanie. :)

      Usuń
  7. witam Cię serdecznie ♥
    świetne opowiadanie, wspaniale się czyta .. zaciekawiła mnie ta historia ^^ .. a zdjęcia prosiaczków fajne, tyle ras na raz ;)

    - pozdrawiam najcieplej, życzę pięknych chwil każdego dnia ! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz się na rasach prosiąt? Zaimponowałaś mi! Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam 💚

      Usuń
    2. .. nie znam się absolutnie, tak po prostu sobie pomyślałam, bo te świnki na zdjęciu różne kolorki i łatki mają :)

      Usuń
    3. Są przeurocze. Nie mogłam się oprzeć i nie zrobić zdjęcia. 😀

      Usuń
  8. Zaczynam właśnie czytać Twoją wiedźmińską opowieść. I czytam z zapartym tchem, bo uwielbiam takie klimaty i taki język!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że Ci się spodobało. Bardzo mi miło. 😀

      Usuń
  9. Przeskoczyłam do pierwszej części bo jej jeszcze nie czytałam. Fajny klimat. Też bym babce zazdrościła 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i nie zalogowało... R.A. Ciężka 😅

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za uznanie i odwiedziny.

      Usuń