Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 grudnia 2023

Wiedźmińskiego terminatora przypadki XV

 Dni mijały, Żywia spędzała je zwykle w otoczeniu zwojów i starodruków. I kiedy tylko jakieś zaklęcie sobie chciała przyswoić, zaraz je ćwiczyła, by lepiej zapamiętać. Prowadziła przy tym księgę, gdzie spisywała swoje obserwacje, przyczyny i skutki zamawiania, wpływ na otoczenie, tudzież na pogodę. Praktykowanie kończyło się zwykle długimi  wędrówkami w głąb siebie i po drzewie życia; czasem w dół i  na zewnątrz przez portal, którego przekraczanie nie sprawiało jej teraz większych trudności. Chyba, że Leszy ją przy tym zoczył i zaraz na kraj lasu chciał odprowadzić. Żywia dobrze wiedziała do kogo ów głąb kniei należy, ale i tak tam ciągle wracała. Podczas tych  wiedźmińskich podróży odnajdywała swoją siłę. Nikomu nigdy nie zdradzała, gdzie szuka swego światła. Źródło mogłoby stracić moc i ona o tym wiedziała. Chroniła je więc swym milczeniem. 

Portal jasnym błyskiem otworzył się automatycznie wśród drzew i zamyślona Żywia przekroczyła próg, by wrócić do komnaty, gdzie ostatnimi czasy pomieszkiwała. Nagle pojawił się w niej gospodarz.

-Tynktura niegotowa, a ty sobie wycieczki urządzasz?! -okrzyczał ją alchemik – zaraz mi tu wracać do roboty! Tyle mamy zamówień przed nowym  rokiem! Żartowanie z czeladnika było bowiem w dobrym tonie, a tradycję, jak wiadomo, należy przekazywać z pokolenia na pokolenie, tak jak wianki rzucane przez dziewczęta na wodę w Małą Nockę , jesienne dziady , czy dekorowanie wiecznie zielonego drzewka.

- Szukałam w lesie drzewka - odparła  zaskoczona. Chciałam ci chatę do świąt igliwiem przybrać, jemiołę zebrać i siankiem kąty powyścielać. Przyszłam się u ciebie schronić, a tyś mnie diabłu za parę miedziaków sprzedał! - nie wytrzymała.

 I widać było dobrze, że Żywia nie żartowała. Alchemik chciał jakoś zmienić temat i do zbioru ziół natchnąć i  zachęcić zanim całkiem co żywe przymarznie, ale Żywia nie odpuszczała.

- Już więcej pod ziemię do diabłów nie wrócę! Ten któregoś nasłał, niepotrzebnie tu przychodzi i w okna zagląda. Niech sobie diablice w ich alkowach odwiedza, ja nie mam nic do tego.  

Po tej rozmowie Żywia nie na żarty zaczęła myśleć o odejściu. Miała wszystko, co trzeba, żeby zacząć własną praktykę.

cdn.



12 komentarzy:

  1. Fajne opowiadanie :D Czekam na ciąg dalszy :D
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genial espero que pueda lograr su deseo. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ¡Los deseos están ahí para cumplirse! Te mando un beso.

      Usuń
  3. Zawsze kończysz w takim momencie, że potem się czeka na cdn i czas się dłuży!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie był umyślny zabieg. Samo tak się układa. :))

      Usuń
  4. Ja również czekam na ciag dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciągnęłam się i już czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niekończąca sie opowieść? Dobry pomysł. Niech trwa, toczy sie jak rzeka. Żywia wędruje przez kolejne meandry zdarzeń, wytworzonych Twą wyobraźnią. Pięknie sie to czyta!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam. Dziękuję za słowa wsparcia. :)***

      Usuń