Zaszedł raz ślimak w ślepy zaułek.
Stoczył się nisko, zakręcił w sobie
i wnętrze muszli tworzy jak umie:
-”Nie wyjdę z matni - błędu nie zrobię!”
„Stopa wilgotna – pośliznę, złamię;
Srebrzystą ścieżkę upał podpali.
Bezcenne rogi złożę w sezamie!
W szczęśliwym świecie - w świecie analiz”.
(20 stycznia 2011)
Me gusto el poema y el caracol. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńEl caracol es un amonites. Gracias y salutos. :)
UsuńPodoba mi się ten wiersz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuje! Pozdrawiam. :)
UsuńTrochę się chyba zamknął w sobie... I taki czarnowidz z niego :)
OdpowiedzUsuńBo to ślimak fatalista był. :)
UsuńTo i nawet ślimaki mają dylematy? :) :) :) Wiersz w sposób nieoczywisty pyta o sens...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.
Serdeczności...
Tak, są strachliwe i delikatne. Dziękuję Ci Polu. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPiękny wiersz :) Trzeba przyznać, że bardzo nietuzinkowy!
OdpowiedzUsuńDziękuję rodzinatestuje. :) cieszę się, że Ci się podoba.
Usuńwitam serdecznie ♥
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy wiersz o perypetiach ślimaka (ten ślimak nie był optymistą)..
..nie tylko ludzie mają utrapienia, bo żyjątka także je mają ;)
- pozdrawiam ciepło, życzę uroczych chwil ♥
Dziękuję AnSa za odwiedziny! Oczywiście wszystko co żyje ma przygody. :) Pozdrawiam serdecznie!
Usuń