Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 4 stycznia 2024

Wiedźmińskiego terminatora przypadki - XVII

 Wędrowanie od wschodu do zachodu słońca mocno Żywię utrudziło. Blisko wieczora zaczęła więc szukać miejsca, gdzie by mogła bezpiecznie przenocować.  Zwykle było to legowisko złożone z suchej trawy na leśnej polanie. Kiedy padało, musiała postarać się bardziej. Wówczas  szczelina w skale lub naprędce zbudowany szałas stawał się jej pałacem. Nie przywiązywała się jednak do tych wytworności, porzucała je bez żalu i szła dalej. Bywało, że krajobraz był jednostajny, a niekiedy zmieniał się wraz z porą dnia. Innym razem musiała zboczyć z drogi omijając zawalony przez osuwisko szlak lub przedostać się na drugi brzeg rzeki. Czasem przez cały dzień nie widziała żywej duszy, innym razem przedzierała się przez zatłoczone gościńce.  Mijała lasy, pola, pastwiska. A za nią, nie wiedzieć czemu i po co, wędrował również kosmaty bies - wielki smakosz i koneser bobu - Belzebób.  Żywia jakby to przeczuwała, lecz nie odganiała go wcale. Wydawało jej się nawet, że czarci pomiot się jej lęka. No bo niby czemu tak się  skrada ukradkiem, miast zdradzić: o co mu właściwie się rozchodzi? A i w towarzystwie się przecie lepiej podróżuje.

 Przekraczając rzekę, zobaczyła młyn i osadę nad ogromnym jeziorem, którego brzegi porastała pałka wodna i tatarak. Od razu poznała, że mieszkańcom wioski dobrze się powodzi. Pokryte trzcinową strzechą chaty zdobiły malowane wzory przedstawiające podwodne stworzenia i rośliny, a okiennice pokrywała rybia łuska. Między jedną, a drugą zagrodą, na ścianach domów, opłotkach oraz przeznaczonych do tego skrzyżowanych tyczkach, suszyły się rybackie sieci. Wiedźma weszła w ten labirynt i ruszyła ku karczmie, ażeby tam się za robotą i noclegiem rozpatrzeć.

 W tym czasie gdzieś na środku jeziora pojawił się mroczny cień, a w głębinie coś się zakotłowało. 

W wiosce było wielkie poruszenie. W tę najkrótszą z nocy wszyscy wylegli nad jezioro. Byli tam drobni rzemieślnicy, w tym kowal, okoliczni chłopi i rybacy z rodzinami, poławiacze bursztynów i pereł, oraz flisacy. Wszyscy z pochodniami z przejętymi twarzami spoglądali na pomost, na którym żerca szykował ofiarę przebłagalną. 

- Co tu się odbywa? - myślała gorączkowo Żywia dołączając do reszty.

Tymczasem z jeziora wynurzył się olbrzymi i oślizgły, półnagi wodnik. Przez zgromadzonych przeszedł szmer i trwoga. Oczy miał wielgachne, zimne i rybie, włosy długie i niechlujne, skórę zielonkawą na niej wypustki, błony pławne między palcami.

Żerca podszedł bliżej trzymając w jednej ręce koguta, w drugiej postronek z młodym koziołkiem na jego końcu. Zwierzę zapierało się kopytkami o deski pomostu najwyraźniej przeczuwając fatum jakie nad nim wisi. 

Ale wodny potwór nie zamierzał przyjąć przygotowanych dla niego darów. Wzburzył tylko wodę i odgrażając się zapowiedział, że powróci nazajutrz wziąść sobie dobrowolnie lub pod przymusem kobietę za żonę. Po czym zapadł się w szlam, a woda za nim złowieszczo zabulgotała.

Ludziska zlękli się okrutnie. Nikt bowiem nie chciał oddać swej baby, ani córki temu potworowi za żonę.

c.d.n.



Iwan Biblin - Wodnik 

rycina z netu.

17 komentarzy:

  1. Wodnik wydawał mi się ciut przyjaźniejszym stworzeniem. Mimo wszystko, uwielbiam go jak wiele postaci z legend i dawnych wierzeń :) Cudowna ta nasza kultura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie nie, wodniki w dawnych wierzeniach słowiańskich cieszyły się złą sławą. Ale w bestiariuszach można znaleźć też przyjazne stwory, które pomagały w obejściu: skrzaty, krasnoludki, bożęta. :)

      Usuń
  2. Genial fragmento me gusto el personaje de acuario. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  3. Me gusto el fragmento. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby Żywię oddali na pastwę wodnika??? Czyżby chciał ją wziąć do siebie?
    Utopce też wtedy królowały?
    Czekam na ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama zachodzę w głowę jak ten konflikt rozwinąć i zakończyć? Ot najpierw coś rozpętam, wyobraźnia za daleko poniesie, a później próbuje uspokoić towarzystwo i załagodzić spory. Na nic jednak poprawność i dobre chęci. Wszystko na opak. Taki widać mój los nieszczęsny wichrzyciela - bajkopisarza.😄🫣

      Usuń
    2. A ja jak się doczytywałam o utopcach, to wyczytałam, że pomagały dobrym ludziom, może pomogą Żywii?
      Warto słuchać wyobraźni i iść jej śladami. Dzięki temu powstają najlepsze opowieści.

      Usuń
    3. No sama nie wiem... Żywię nadzieję, że jakoś ten problem rozwikłam. Podziwiam Twój sposób rozmawiania z ludźmi.

      Usuń
  5. Ależ ciekawie... czekam co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam i dziękuję. Sama jestem ciekawa. :))

      Usuń
  6. A na Śląsku są utopce :)
    A ja uwielbiam takie baśniowe opowieści. Mają klimacik i dreszczyk emocji wzbudzają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moich poszukiwań wynika, że były: i wodniki, i utopce. Oba gatunki zamieszkiwały wodne akweny, jednakże wodniki były panami w danym zbiorniku, rządziły w nim. Pozdrawiam serdecznie! 🙂

      Usuń
  7. Zawsze lubiłam wodne stwory w opowieściach fantasy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba są dość rzadkie? Trudno orzec. Ale im coś mniej popularne, tym może być ciekawsze.

      Usuń
  8. Belzebub jako koneser bobu rozwalił mnie totalnie! Teraz chichot mnie nie opuszcza. Przednie!:-))
    A historia ze straszliwym wodnikiem to wyzwanie dla Żywii. Zobaczymy jak sobie z tym gadem poradzi!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj żebyś wiedziała, że wyzwanie. Żywia wydaje się naiwna i popular, ale nie za bardzo umie i chce się podporządkowywać. Muszę wymyśleć jakąś check. Pozdrawiam, dziękuję za komentarz. ;)

      Usuń