Wy psubraty, psiesyny zapchlone, tfu! -Niedoczekanie wasze! - szumiało Żywii w głowie. Z natury spokojna dziewczyna rozsierdziła się. Nie będzie nikt mną dysponować, ni do niczego zmuszać, basta!
I kiedy nieświadomie alchemik z żercą targu dobijali, nieoczekiwanie obruciła się na pięcie i wyszła. Mimochodem otworzyła portal i tyle ją widzieli.
A ona dziarsko minęła opłotki i śmiejąc się do siebie głaskała pierzaste trawy. Uśmiechem witała znajome ogródki i późne kwiaty. Pod dorodną jabłonią odnalazła słodko - kwaśne owoce - jej ulubione.
-Bąki zbijać? - usłyszała przez okno. -Każden jeden mądry, więcej rozpowiada, niżli robi! - usłyszała piskliwy kobiecy głos.
Takich przytyków okrótnie nie lubiała. Ale koniec końców sama przyznać musiała, iż nauki nijakiej u alchemika nie zdobyła i prawie nic nie czarowała. Tyle co w księgach się rozczytała i zaklęcia nowe przejrzała. Tyle przez te półtora miesiączka skorzystała. Żaden to dla niej mistrz, czeladnik zaledwie być może i to średni. Po co mnie tam siedzieć kiedym świata ciekawa?
***
Za siołem na uboczu stała chatka, do której podążała. Czuła, że Konwent szykuje się do zabiegów magicznych na Dziady.
***
Słuch jej się wyostrzył i znów głosy słyszała. -Próżno jej zabraniać – stwierdziła Haścowa. -Przyroda w rozmaity sposób przygotowuje niedojrzałe pędy do tego, by wydały plon. I wcale nie pławią się ciągle w słońcu; obmywa je deszcz, gwiżdże w nich wiatr.
-To dlaczego ty jesteś sama? – Burknęła babka.
Haścowa westchnęła i odpowiedziała jej spokojnie:
-Z tego samego powodu co i ty! - wypaliła. -Sama wiesz, opuściłaby mnie cała magia, gdybym przestała być. Znów ci wyłuszczyć jakim utrapieniem jest chłop w chałupie?
- Pierwsze i najważniejsz - psuje ezoteryczny porządek,
- Drugie utrapienie - to nieustanne marudzenie,
-Trzecie, regularne kulinarne żądania,
-Czwarte, wydzieliny oraz wyziewy poranne - wymieniała Haścowa.
- I nie ckni ci się za ciepłą pierzyną? - spytała babka rozbawiona.
-Daj spokój! W moim wieku? Zwyczajnie idę, biorę co chcę i kiedy chcę - zaśmiała i machnęła ręką.
Żywia posłyszała to wszystko, poszła pod drzewa i zerwała wierzbową witkę i naprędce splątała ją z dębową – w ten sposób zamierzała spętać czarodziejską formułą istotę przeznaczenia.
-Nie wolno ci! – zaskoczyła ją Jewka. Dłoń Żywii zawisła nad kociołkiem z halucynogennym wywarem. -Nie wolno ci wiązać ponownie ich losów Żywia! Póki sami się na to nie zdobędą, nie wolno ci w to ingerować – kręciła przecząco głową na znak, że zakazu w żaden sposób nie można obejść.
-Ale w księgach stoi, że można a nawet powinno się wpływać na rzeczywistość… – nie dokończyła, bo przerwała jej babka, która dopiero co przyszła.
-Wiedźmy żyją odrobinę inaczej. Nie mieszają się w przebieg zdarzeń naturalnych, bo wierzą, że tylko Matka Natura może zachować porządek i są temu prawu posłuszne. W zgodzie z naturą, co znaczy, że akceptują, iż istnieją drapieżniki i ich ofiary. Nic ponad to – zakończyła.
-A te wszystkie zaklęcia i uroki, eliksiry i medykamenty? Czy one też nie zmieniają osnowy rzeczywistości? – dopytywała się Żywia.
-Zmieniają, ale nie mogą zmienić praw rządzących przyrodą – odpowiedziała Borowikowa – dlatego to takie ważne. Kiedy zechciałabyś odwrócić bieg zdarzeń dla swojego kaprysu, to twój zamiar mógłby przynieść nieprzewidywalne skutki dla wszystkich żyjących stworzeń.
Wiedźma spojrzała jeszcze raz do baniaka z brunatną cieczą. Na powierzchni tworzyły się i pękały pęcherzyki powietrza, chwilę później pojawiły się coraz większe i większe koła tak, jakby ktoś powrzucał do spokojnego stawu kamień i… Żywia znów zapadła w trans i ocknęła się ... w chacie alchemika.
To jakieś fatum - przeszło jej przez myśl. I zaczęła szukać hasła pod literą F.
-Kiedy przyjdzie czas, wszystko to się nieuchronnie wydarzy. Jest to opisane w gwiazdach.
Pewnie ta ucieczka z chaty alchemika tylko jej się przyśniła...A może to sprawka którejś z wiedźm, która postanowiła się jej pozbyć, bo Żywia zbyt dużą inicjatywą i pomysłowościa się wykazuje? Pewnie sie wszystko okaże, może się los Zywii nagle odwróci. A stanie się to wtedy, gdy ona sama przestanie w to wierzyć. Bo tak to z losem jest. Nierychliwy ale sprawiedliwy. Nie zawsze, ale często.
OdpowiedzUsuńFajnie, że znowu piszesz swoją wiedźmińską baśń!:-))
Pewnie to była wizja, albo sen. Ale za to jaka treściwa! Dobrze, że ma swój konwent, do którego może wracać. W nim ma wsparcie kiedy przechodzi ciężki czas, albo ma jakieś dylematy.
UsuńChyba tylko Ty czytasz tę baśń. :)) Dzięki wielkie za wsparcie.
Co ma być to będzie. I słowa pacierza: "jako w niebie, tak i na ziemi" to jest to - w gwiazdach jest dużo wiedzy tajemnej. :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo wierzę w te słowa. Te słowa mają moc!
UsuńUy esa visión y el destino les pondrá más problemas. Genial relato. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias por venir. Te mando un beso.
UsuńWczoraj wpisałam komentarz, sprawdź, może wpadł do spamu. 🙁
OdpowiedzUsuńJoanno, już wszystko znalazłam. :)
UsuńA teraz 5 razy próbowałam opublikować ten powyżej...
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu tak się dzieje. 🤷♀️
UsuńTo zdjęcie z jabłonką pełną dorodnych owoców, jest piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i Twoją twórczość także :)
Farm i sadów mam tu sporo i bardzo mnie to cieszy. :)) Mimo to w Stanach rzadko można znaleźć wiśnie. Popularne są czereśnie, ale wiśni jest bardzo mało. Zamierzam posadzić sobie ze 2 drzewka. W tym roku nie zdążyłam, ale na wiosnę na pewno to zrobię. :))
UsuńAchhh..wiedzieć, co jest zapisane w gwiazdach? Któż by nie chciał umieć czytać ich zapis?
OdpowiedzUsuńByłoby wspaniale wiedzieć, ale nasza nauka musi jednak trwać...
UsuńBardzo fajne zakończenie. Czy los jest zapisany w gwiazdach?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem każdy człowiek jest kowalem własnego losu :)
Pozdrawiam serdecznie.
Tak jest wypadkową różnych czynników: swoich osobistych planów i zamierzeń, genów, a co za tym idzie zdolności, oraz czynników losowych w równym stopniu.
Usuń