Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 marca 2023

Znajda V


Niedługo potem drogi rodzeństwa się znów rozeszły. Pietrek jako jedyny syn kowala miał się zgłosić do bastylii. Nie było rady,  poborowi podlegał każdy pierworodny od zagrody. Wężownicy zmyślnie to urządzili, bowiem w każdym chłopskim stadle mieli swoich ludzi. Nie było to na rękę kowalowi. Umyślał sobie, że chłopaka bogato ożeni i dochowa się wnucząt.
Z Leliją była z goła inna historia. Mimo, że pomocna była w obejściu, to jednak nadzwyczaj delikatna. Kowalowa załamywała spracowane ręce i bała się o jej przyszłość, po tym jak ostatnio wysłała dziewkę na targ. Lelija miała kupić materiały i barwne nici na hafty. Dziewczyna poszła, nawet chętnie, drogą polną i przez las. Wśród polnych kwiatów i słuchając śpiewu skowronka. Nie wiedzieć kiedy przemierzyła targ i miast kupić co matka jej nakazała, zawędrowała pod stragan kuśnierza. Na hakach wisiały wyprawione skórki dzikich królików, na stole pochwy, sakiewki, pasy i rzemienie. Ogarnął ją strach, chłopak, co u kuśnierza terminował, wzdłuż twarzy miał szramę, tak jakby go jakiś dziki zwierz drasnął. Na raz widzenia Lelija dostała, nie człowieka, a wilka w nim dojrzała. W jednej chwili na bruk upadła, a oczy dłońmi zakryła. Ludziska się zbiegli uspokoić dziewczyny nie mogli. W końcu pod dom rodzinny zaprowadzili. Kowalowa na to wściekła się, że z niczym wróciła i na domiar złego jakieś niestworzone historie opowiadała. Miarka się przebrała! Wysłała ją do ciotki Jadwigi, co samotnie na skraju lasu mieszkała, ażeby ludziska we wsi nie mieli z jej rodziny więcej pośmiewiska.
Z kolei Znajda hardo w kuźni pomagała. Kowal począł jej pokazywać tajniki rzemiosła. Ale tego jej było mało, ona pragnęła nade wszystko pojąć alchemii arkana.



                                                                  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz