Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 14 sierpnia 2025

Dalsze losy rzezimieszków – Jak Gniewko, leśny Ćmak i Oreszko mało co topielcami nie zostali

W tym samym czasie Gniewko wracał od ćmaków przez chłodny las, a później pierzaste wiechcie traw. Srebrzyste pasma babiego lata rozwieszał wiatr, a skowronki wysoko na niebie dźwięczne kaskady. Gdy chwat z osłabionym I wychudzonym ćmakiem na plecach dziarsko przecinał błonie pod Sobótką, napatoczył się na nich Oreszko. Zatrzymali się pod cienistym jaworem by odsapnąć  na chwilę. Ścisneli na powitanie prawice i  zaczeli rozmowę:

-A bodajbyś sczezł! – zawołał  radośnie Oreszko. -  A gdzie to cię licho nosi? Kogo ty tam dźwigasz? Patrzaj no, toć niewiele wody w Czarnym Potoku upłynęło, jak my się widzieli, a tu tyle zmian, tyle zmian! Wieści nowe ci przynoszę i to nie byle jakie! 

-Nie błaznuj, tylko gadaj, co nowego – burknął zafrasowany rzezimieszek.

-Pamiętasz Jagodę? – spytał. -No tę, co wtedy zapoznałeś, kiedy rozróba w Turkaweczce z trolami była.

-Co mam nie pamiętać?… – mruknął rzezimieszek i już miał rzec kąśliwą uwagę, lecz Oreszko zmacał pod pazuchą okowitkę i na światło dzienne wyciągnął. Złodziejaszka nie trzeba było specjalnie namawiać. 

-A co z nią? - spytał. 

-Ta to się tera wywianowała powiadam ci, że ho ho! – ciągnął Oreszko. 

Gniewko łypnął okiem ciekawie. - Jak to - spytał.

- A tak! Pospolita dziewka z karczmy tera księżną na zamku zostanie! – dokończył Oreszko.  

Na te słowa Gniewko zakrztusił się zawartością antałka, który mu kompan podsunął.

- Wielmożnego pana pomogła z jeziora wyłowić i tak ze wszech sił go cuciła, aż się biedaczek zakochał.

-Po wszystkiemu okazało się, czemu książę był wyraźnie kontent, że ona wcale nie taka zwyczajna i że koligacje rodzinne ma  - wyjaśniał dalej rozmówca.

-Miejże litość z Jagodą? – spytał filozoficznie Gniewko i splunął z ukosa. - Skoro takie rzeczy się wydarzają i byle dureń naszą ziemią  włada, to może być jeszcze, że najgorszy łotr najwyższym kapłanem zostanie? - dodał oburzony rzezimieszek, lecz widać było, że nowinki zbiły go najwyraźniej z pantałyku. 

-Trza modlić się do bogów, by w opiece nas mieli - zatoczył się Oreszko, po czym rozlał nieco okowitki na ziemię jako ofiarę  przebłagalną. A resztę podsunął ćmakowi lecz ten się skrzywił.

- No co ty! Najlepsza w okolicy i dalej począł go namawiać wedle swojskiego obyczaju.

   I tam właśnie nedaleko drzewa, gdzie się Oreszko z Gniewkiem i ćmakiem spotkali, a potem serdecznie gawędzili i we trzech gorzałką raczyli, a gdzie się koniec końców pospijali i na posłaniu z traw legli, w dole za pagórkiem była sadzawka. Taflę wody pokrywał bielutki grzybień, brzeg – szeleszcząca z każdym ruchem wiatru trzcina. W dzień w wodnych zaroślach czaił się żuraw, w duszne noce – żaby dawały huczny koncert. Z okolicznych lasów i łąk schodziły do wodopoju łanie, dziki i łosie, drżące o swoją skórę zające oraz zlatywało wszelkiego  rodzaju ptactwo wodne.  Ale jakby tego było mało, od przeszło trzech lat pomieszkiwały tam trzy urocze topielice. Wszystkie co do jednej młode i zgrabne: jedna ruda i piegata, druga ciemne włosy miała, a trzecia koloru dojrzałego zboża. W długie mokre kosmyki wplątywały sobie źdźbła traw,  zostawione przez ptaki barwne piórka i wodne kwiaty. Do połowy były nagie, a tam gdzie się kończyła kibić, zaczynała rybia łuska. Wodnice, kiedy tylko się ściemniało wychodziły ze swych głębin i zagubionych do siebie wołały. Tego dnia tuż po zachodzie słońca wypatrzyły, że w pobliżu stawu trzech nowych kawalerów przybyło i dalej śpiewem przejmującym wabić ich do siebie zaczęły.
Wybudzony Oreszko kaprawe oczy przetarł, lecz widok wydał mu się tak cudny, że uznał, iż nie zaprzestał śnić jeszcze. Trącił Gniewka, a ten ćmaka, który wstawał niechętnie, tylko oparł się na łokciach i przez chwilę próbował zrozumieć co się dzieje.
-Czy ty widzisz to, co ja widzę? Czy mi się tylko zdaje, czy te panny do wspólnych igraszek nas zachęcają? - spytał Oreszko.  Czy nam wszystkim śnić może się to samo? – przerwał mu złodziejaszek.
-Obawiam się, że tak… – odparł ćmak.
I jak na zawołanie wszyscy trzej ściągać odzienie poczęli i jeden prędzej przez drugiego i trzeciego do bajorka pobiegli. Wodniste koła porobili, gdy na wyścigi wśród tysięcy kropel w toń wskoczyli, a nimfy chichotały i szeptały im do ucha ich potrójne marzenie: powić w szuwarach małe wodniki lub wodnice. I dalej zabawiać się z przybyszami, dotykać  i całować wszędy, wciągając ich coraz głębiej i głębiej pod wodę, aż się panowie zlękli wielkiej tej pieszczoty i do odwrotu szykować zaczęli. Wodne panny przestać jednak nie zamierzały. Przez chwilę Gniewko tracąc grunt pod nogami kosę księżyca na niebie wypatrzył i kolejny raz pomyślał, że nadmiar okowitki i woda to jednak nie najlepsze jest połączenie. 
Złapał korzeń, który wśród szuwarów odnalazł i wołając Oreszka i  ćmaka zaczął pełznąć na suchy ląd. Towarzysze jednak wokół panien i w roślinność zaplątani nie myśleli na brzeg wracać i trzeba było zastosować nieco silniejsze środki.  Pięść Gniewka bowiem już z niejednej opresji go wyratowała.  Szczęśliwie kiedy tchu zbrakło, oprzytomnieli wreszcie. Rozochocony leśny ćmak i Oreszko pomocną dłoń Gniewka w końcu uchwycili i na brzeg z trudem wylegli. A potem dalej w kierunku młyna poszli. Po latach czasem podkładając w zimie do pieca, czy na wachcie przy obozowym ognisku, albo kiedy czuwać trzeba było i nie spać lub kiedy towarzystwo gawędy się domagało, każden jeden z osobna opowiadał jak to przyśnił mu się dziwny, wspólny sen, jeden z tych mokrych...
c.d.n.




Freepic.com 

9 komentarzy:

  1. Witaj upalnym latem
    I znowu tym niezwykłym językiem wciągnęłaś mnie w ten inny ciekawy świat.
    Nieustająco czekam na kolejne odcinki
    Pozdrawiam oczekiwaniem na deszcz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas piękna pogoda, ale dużo się dzieję, bo dzieci poszły do szkoły, a moja córcia do Kindergarten, więc wszystko jest nowe. Ale o tym napiszę na tym drugim blogu. 😉 Serdecznie pozdrawiam i dobrego weekendu życzę.🤗🫶

      Usuń
  2. Komentarze u mnie są moderowane. Niestety tak mi blogspot jakiś czas temu ustawił i nie mam możliwości powrotu. Ale za to cenzuruję czy opublikować:)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie? U mnie też niekiedy z niewiadomych przyczyn cenzura. Wydaje mi się, że moje treści nie są jakieś bardzo nieprzyzwoite, a tym bardziej Twoje. 💕

      Usuń
  3. Naprawdę fajne 😊 Szybko i miło się czyta, a bohaterowie są nietuzinkowi i pełni charakteru. Świat pełen przygód i humoru.
    A co z Wiwerną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiwerna odleciała na chwilę, bo się ludzisja zwiedzieli i chcieli ubić gada. Na kolejne przygody zapraszam do kolejnej części. Dobrego weekendu, pozdrawiam. 🤗🫶

      Usuń
  4. What a captivating snippet! The imagery is so rich—I can almost feel the chill of the winter stove and the glow of the campfire as these characters reminisce about their eerie, shared dream. There’s such a sense of mystery and camaraderie in their journey, and that cliffhanger leaves me itching to know more about this "wet" dream (and what awaits them at the mill!). Fantastic storytelling—can’t wait for the continuation! 🔥🌲✨

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for your kind words. I would love to discover Bermuda. Have a nice week.

      Usuń
  5. Piszesz tak niesamowicie, że czytając od razu widzę ten baśniowy świat. Piękne!

    OdpowiedzUsuń