Dziś przepełniło się w sobie lato,
w przypływie żarzącego się słońca
przerosło ziemski ogród poświatą
i omdlało w błękicie bez końca.
Na pełnej światła mozajce liści,
syte i płoche snem co się ziścił.
Kulminacją ostatniej godziny
prześwietlając wzburzone rośliny
Złotym potokiem uszło w nieznane,
tam gdzie niebo nie kończy się wcale,
arabeski różnorakich stworzeń,
i szumiących inkantacji płomień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz