-W oberży chłód przynajmniej – odezwał się znajomy opryszek do Gniewka. -Nie radzę bez powodu nosa za drzwi wyściubiać, bo jakby, dajmy na to, na ten upał i w tym stanie, to Południca wszędy jak sęp krąży i ofiary szuka. Gniewko kiwnął głową na znak, że zrozumiał, ale Jagoda tak się do niego uśmiechała, że opuścił kompana i poczłapał za dziewczyną na pięterko jak ciele. Po spożyciu bowiem jego upór i charakter miękł jak masło w skwarny dzień.
***
W skromnie uposażonej izbie dziewka pchnęła Gniewka na wyrko. Rozoogniony, upojony chwilą i wdziękami, którymi w gospodzie Jagoda tak zgrabnie kołysała, wyobracał młódkę z każdej jednej strony. Chuć zaspokoiwszy legł, jak tradycja prastara nakazuje, plecami do dziewki i zasnął. Chrapać nawet począł, ale sen miał jakiś niespokojny. Toteż oko przezornie otworzył, kiedy szmer usłyszał.
- Ożesz ty podła! Rzezimieszka chciałaś okraść?! – wrzasnął zrywając się na równe nogi. Wartko złapał winowajczynię za rękę, kiedy z sakwy smoczy medalion wyjmowała.
Na występku przyłapaną pod pręgierz przyobiecał zaprowadzić, żeby wszyscy widzieli. Nie wiedział jednak jaką siłę dziewka niechcący przywołała.
***
Słońce niczym wielki plaster miodu spływało cienkimi strużkami w dół. Chłopi kosili zboże, związywali je w snopki i układali w większe stogi.
-Ino patrzeć końca – roześmiała się kobieta, kiedy w przerwie nalewała żeńcom zimnej wody, którą ze studni przynioła. – A gdy zwieziem to złoto do stodoły, to już nam głód nie zagrozi – mówiła dalej.
-A juści, pospieszta się! Od lasa chmura ciągnie – zaniepokoił się gospodarz. W tej oto chwili wielki cień pojawił się nad ścierniskiem. Spojrzał w niebo, wybałuszył ślepia i krzyknął przerażony:
-Smoczysko! Smoczysko na nas leci, uciekajmy!!!
***
Tymczasem w miasteczku czarodziej Sędziwój zaszył się w swej wieży i szukał w starodrukach tajemnych zaklęć, by historii bieg obrócić i sprawić, by po jego myśli przez kronikarzy spisana była. Tynkturę sporządziwszy zerknął w czarodziejskie lustro i zobaczył na polu pod Sobótką szmaragdową wiwernę. - O bogowie! – uradował się – z nieba żeście mi ją zesłali – mlasnął i nowe plany knuć począł.
***
Kiedy Gniewko, zeźlony okrutnie schodził po schodach, w knajpie na dole Oreszko opowiadał towarzystwu, jak to rycerz z Oślej Wólki poprosił na turnieju baronównę o rękę, a ta mu odmówiła. I wbrew wszystkim i wszystkiemu żył długo i szczęśliwie, bez babskiego gderania i wiecznych nieprzewidzianych wydatków.
- Noga moja tu więcej nie postanie! - zawyrokował zgromadzonym Gniewko. Zdziwieni biesiadnicy zwrócili głowy w jego kierunku.
- Co waść mówisz? – zmieszał się gospodarz. Serwis mamy przecie wyborny… – nie skończył, bo naraz usłyszał zarzuty:
- Duchota tu taka, dziewki jak sroki świecidełka kradną, nawet żem jedną przyłapał na gorącym uczynku! - mężczyzna pchnął rumianą ze wstydu Jagodę w stronę właściciela gospody. Ale co najgorsze i niewybaczalne wręcz, browar wodą był doprawiany! – oburzył się rzezimieszek, a pomruk niezadowolenia pomknął po zebranych. Rzucił oberżyście talara, splunął na klepisko i nie żegnając się z Oreszką, który wciąż tkwił przy barze i ludzi swą osobą zabawiał, zdecydowanym krokiem ruszył ku wyjściu. W progu minął się z rosłym trolem przyozdobionym naszyjnikiem z pomarszczonych, spiczastych, elfich uszu.
- Ot kolejne ścierwo plugawe – mruknął pod nosem rzezimieszek.
- Coś powiedział? – obruszył się paskudnik.
- Ano tam w oberży powiadają żeś ścierwo, a twa matka nie była cnotliwa – odparł złodziejaszek po czym wyszedł upewniwszy się, że trol dobrze zrozumiał jego słowa. Z oddali usłyszał odgłos awantury i uśmiechnął się do siebie. -Swój na swego trafił – wzruszył ramionami, westchnął i ruszył w kierunku młyna.
***
Na ten czas wezwana przez smoczy medalion wiwerna krążyła nad polem żyta. Popłoszyła chłopów, gdy zdezorientowana szukała miejsca, gdzie mogłaby wylądować. Z tego wszystkiego dostała czkawki, aż kula ognia wyrwała jej się z paszczęki i schajcowała jeden ze snopków.
- Wiedźmaka, wiedźmaka trza wezwać, bo nas wszystkich w proch przemieni! – darła się kobieta w chustce.
Lecz potwór nic sobie z wrzasków nie robił i czkając zawzięcie dalej w szkodę szedł.
-Leć no Jasiu, tylko na jednej nodze, po nowego młynarza! – zwróciła się do pachołka. – Gbur to i dziwak, ale we wsi powiadają, że wie jak z gadami rozmawiać.
Witaj letnim powiewem wiatru
OdpowiedzUsuńNieustająca zachwyca mnie Twój styl pisania, słownictwo...
Czekam na to, co zrobi nowy młynarz....
Pozdrawiam końcówką czerwca
Swojego czasu ciekawe I klimatyczne słowa zbierałam sobie w kajecie, ażeby wykorzystać je później w trakcie pisania. Przecież słowa mają moc. 🫶 Zobaczymy jak sobie Gniewko - młynarczyk życie na nowo ułoży. 😉 Serdecznie pozdrawiam i życzę udanego nowego tygodnia. 🤗
UsuńJa też zapisuję słowa, zwroty...
UsuńPozdrawiam uciekającą chwilą w drugim półroczu
Nie wiem kiedy minęlo to półrocze. Czas pędzi jak szalony.🫣
UsuńWitaj letnią mżawką za oknem
UsuńTak, czas biegnie niemiłosiernie szybko.
Ale wszystko ma swoje miejsce i czas.
UsuńMe gusto tu relato. te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias por tus amables palabras.Te mando un beso. 😘
UsuńLubię historie z bestiami ;)
OdpowiedzUsuńWiwerna jest najprawdziwszą bestią! I jak każda kobieta ma swoje cele. 😉 Los związał ją z rzezimieszkami i wszelkie perypetie są z wynikiem tego zdarzenia: wędrówka głównych bohaterów do Smoczych Gór, elfie powstanie, osobiste zmagania i niezwykłe spotkania. Wszystko złączone jest z medalionem, któremu służy ta bestia, a który jest obecnie w Gniewka posiadaniu. Został on wcześniej skradziony z grobu starego maga. Myślę, że będzie z przywołania smoczycy niezła chryja.😉😁
UsuńBardzo interesująco piszesz. Muszę nadrobić pozostałe losy rzezimieszków.
OdpowiedzUsuńDzięuję Bogusiu. Opowiadanie to pisałam przed laty. Teraz je poprawiam i na nowo publikuję. Dobrze móc je odświeżyć. Serdecznie pozdrawiam. 🤗
Usuńwitam Cię najserdeczniej💚
OdpowiedzUsuńmało mnie w necie, ale z ogromna przyjemnością zaglądam do Ciebie.. piszesz znakomicie, masz fantastyczny styl i czyta się wybornie..🤩 ..nie lubię długich postów, więc dla mnie idealnie..😍 zdjęcia są świetnie dobrane pobudzają fantazję.. jak tylko znajdę czas, zagłębię się radośnie w poprzednie części 😉📖
- pozdrawiam najcieplej i życząc Ci pięknych chwil każdego dnia
🤗🥰💖
Witaj! Staram się nie wstawiać zbyt długich postów, gdyż ciężko jest na raz przeczytać, a co dopiero skomentować. Zwolniłam również ze wstawianiem nowych postów, gdyż taki tygodniowy gromadzi więcej zainteresowanych, a i ja mam okazję ich odwiedzić.
UsuńDziękuję za życzenia. Serdecznie pozdrawiam i życzę udanych wakacji.🤗🫶🏝🏞🏕🌞
What a wild ride. From a tavern heist to a dragon in the fields, this story has it all! I'm totally hooked to see what happens next with Gniewko and that wyvern. You've got such a vibrant way of telling a tale.
OdpowiedzUsuńThank you, I really have to be careful not to confuse events, names and places. It's good when the fictional world has its own map and family trees. I absolutely have to make them! From the beginning my story had become multi-layered. Thank you for visiting and I wish you a sunny holiday.🤗🫶🏖🌞
UsuńWyborne! Smoki mają czkawkę, dziewki nie są takie święte, jak się wydają, a piwo doprawione wodą wywołuje większe wzburzenie niż smoczy ogień! Smoki to moje ulubiobne stwory ze świata fantazji – czy szmaragdowe, czy ogniste, zawsze skradną mi serce (i czasem snopki z pola😉).
OdpowiedzUsuńA w tym świecie kocham koty – z wzajemnością, mam nadzieję.
Pozdrawiam 🙂
Smoki miewają niezwykle trudne do opanowania ogniste czkawki i powinny w takich wypadkach opić się bystrej wody z rzeki, albo górskiego jeziora. Dziewki są różne. W moich opowiadaniach zdarzają się potulne i charakterne, a ponieważ Gniewko kochał się już w niejednej wąpierzycy, to taką mu w tawernie mu niecnotę właśnie podstawiłam. ;) Cieszę, że ta część przypadła Ci do gustu. Zapraszam częściej! Serdecznie pozdrawiam. 🙂
UsuńThis story sounds interesting.
OdpowiedzUsuńThank you!
Usuń