W nocy spadł śnieg. Ziemia pokryła się opuszczonym przez niebo białym całunem. Nieśmiała jasność poczęła przedzierać się przez wąskie okna i rozchodzić pomiędzy surowe ściany opactwa. Zaraz potem pojedyńcze promienie jeden po drugim przecięły kamienny gmach badając jego wnętrze. Świt sprawił, że miejsce spoczynku nagle urosło i zaroiło się w nim od braci. Każdy z nich zbierał się w ciszy, by jeszcze przed pierwszym posiłkiem, wziąć udział w uczcie duchowej - Lectio Divina. Witali się nawzajem zdawkowo, bez słów - skinieniem głowy. W nawach ustawiali się wedle ustalonego porządku niczym robotnicy w winnicy Pana. Zaraz po jutrzni młodego zakonnika zaczęła dręczyć tęsknota za sakramentem pojednania i komunią świętą. Kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja, odnalazł konfesjonał. Przeżegnał się, a rozpoczynając swą spowiedź przyznał, że odbywa właśnie nowicjat.
-Pogubiłem się ojcze duchowny - rzekł w pierwszych słowach. Obudziłem się dziś zbrukany.
- Mów synu co cię trapi... - zachęcił go powiernik.
-Nawiedza mnie we śnie i kusi. Kładzie się na wznak, rozchyla nogi ukazując wszystkie cechy niewieście. Dręczy rządzą, której nijak ujścia i końca nie widać. Tej nocy znów śniłem o miłosnym uścisku i zespoleniu.
-Innym razem - zawachał się... Wodzi po ciele ustami i wije się lubieżnie, wówczas tracę nad swymi członkami panowanie - poczuł jak oblewa się rumieńcem. Szczęście nikt tej słabości nie obaczył.
-Owa zjawa pojawia się nie tylko nocą, ale i za dnia przynosi zamęt i pomieszanie. A kiedy próbuję odpędzić, ona się śmieje.
Wyznaniom odpowiedziało cierpliwe milczenie dobiegające zza krat konfesjonału.
- Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie bardzo żałuje... - zakończył niespodziewanie spowiadający się.
Wtedy uzystkał pouczenie:
-W istocie, siły piekielne nader często przybierają lubieżną postać niewiasty, by pobożnych swym widzeniem złamać i od kościoła świętego odwieźć. Za pokutę odmówisz bracie Litanię do Najświędszej Maryi Panny. A teraz żałuj za grzechy - uciął spowiednik mamrocząc dalszą formułę modlitwy pod nosem.
- Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu - powtórzył trzy razy bijąc się w piersi.
- Wysławiajmy Pana bo jest dobry - zakończył ojciec.
I skruszony brat Benedykt usłyszał pukanie w konfesjonał.
- A jego miłosierdzie trwa na wieki - odpowiedział i ucałował stułę.
Kiedy ukląkł przed figurą Matki Bożej, aby odmówić pokutę, nieznana istota odeszła. Miał nadzieję, że na dłużej.